wtorek, 5 sierpnia 2014

Wywiad z Hofmanem

Hejka!
Jak tam, przygotowani do meczu? Bo ja tak 8) Jutro rano mam pociąg do Wrocławia :) Nie mogę uwierzyć, że to już jutro! ♥
Tymczasem przedstawiam Wam dłuugi wywiad z Jonasem.

WAZ: Jonas, w minionym sezonie grałem w grę typu Online-Manager, a Ty byłeś jednym z graczy w mojej drużynie. Poleciłbyś mi siebie także na nadchodzące rozgrywki?

Jonas Hofmann: - Tak (śmiech). Wiem, że Mats Hummels również miał mnie w swojej kadrze, jednak on oczekiwał chyba nieco więcej. Jednak pierwszy rok w dorosłym zespole BVB był dla mnie generalnie udany. Nie było przecież tak, że prawie nie otrzymywałem szans na grę. Ten sezon był wielkim doświadczeniem i dużo mnie nauczył. Myślę, że w tym roku także może mnie Pan wziąć do swojej kadry w managerze.

Przed rokiem byłeś jednym z wielkich wygranych okresu przygotowawczego. Jak prezentuje się Twój bilans podczas tego lata?

- Obecnie nie wygląda to wcale gorzej, niż wtedy. Niektórzy zawodnicy są kontuzjowani, kilku nie wróciło jeszcze z urlopu – jest więc jasne, że tacy zawodnicy, jak ja, będą mogli częściej grać w sparingach. Każdy z nas stoi także w centrum uwagi trenera, ponieważ przez to, że jest nas mniej, szkoleniowiec może nam się uważniej przyjrzeć. Jak do tej pory wszystko toczyło się dobrze. Mam nadzieję, że do startu sezonu obędę się bez kontuzji.

Jednym z odkryć przedsezonowych przygotowań był także napastnik Marvin Ducksch, który obecnie jest wypożyczony do Paderborn. Również Moritz Leitner i Leonardo Bittencourt, z którymi zresztą często grywałeś podczas debiutanckiego sezonu, nie grają w BVB. Czy teraz młodym graczom trudniej jest się przebić do pierwszej kadry Borussii?

- Z pewnością nie jest im łatwiej. Z biegiem czasu wobec naszej drużyny stawiane są coraz większe wymagania, co nie ułatwia drogi młodym talentom. Jednak dla mnie było swego rodzaju celem i wyzwaniem, aby to osiągnąć. Myślę, że każdy musi zadać sobie pytanie, czy jest w stanie to zrobić, czy jednak nie. Ja zdecydowanie zaliczałem się do tej pierwszej grupy.

W Bundeslidze rozegrałeś w ubiegłym sezonie 26 spotkań, z czego jedynie 4 w wyjściowym składzie. Chcesz poprawić ten bilans?

- Oczywiście. Chciałbym zwiększyć ilość minut spędzonych na boisku, a także więcej razy znaleźć się w podstawowej jedenastce. Jak już jednak powiedziałem: jak na mój pierwszy rok w profesjonalnym futbolu, a zarazem w Borussii Dortmund, i tak jest wybitnym osiągnięciem, zaliczyć tyle występów. Myślę, że powinienem pozwolić sprawom spokojnie się rozwijać.

Jak na razie musisz się liczyć jedynie z rolą rezerwowego. W rundzie jesiennej wszyscy zachwycali się tym, co robiłeś po wejściu na boisku – jednak podczas rundy rewanżowej wyglądało to już nieco inaczej.

- Być może na samym początku grałem swobodniej i spokojniej, co z pewnością było dużym ułatwieniem. Nie wiem, dlaczego pod koniec sezonu nie było już tak dobrze. Myślę, że stało się to zupełnie nieświadomie, ponieważ za dużo zastanawiałem się nad pewnymi rzeczami. Z pewnością moje plany były inne (śmiech).
Rozumiem więc, że presja jest zbyt duża? Gdy wchodzisz na kilka minut, chcesz jak najlepiej udowodnić trenerowi swoje umiejętności i przekonać go, aby w kolejnym spotkaniu dał Ci szansę występu od pierwszych minut…

- Dokładnie tak. Jednak dobra dyspozycja z początku sezonu nie może trwać wiecznie. Być może podczas rundy wiosennej byłem nieco spokojniejszy i nie myślałem: „Teraz wejdź i pokaż, co potrafisz”. Chciałem raczej pozostać opanowanym i najpierw odnaleźć się w grze.

Przed nowym sezonem Borussia dokonała całkiem porządnych wzmocnień, szczególnie jeśli chodzi o ofensywę. Jakie jest Twoje pierwsze wrażenie odnośnie nowych kolegów?

- Nie miałem jeszcze zbyt dużo okazji, aby ich lepiej poznać. Ciro mówi na razie jedynie po włosku, chociaż dziś podczas śniadania miałem okazję usłyszeć, że potrafi już kilka słów po niemiecku.

Z tego, co wiemy, potrafi już powiedzieć po niemiecku: strzelać gole.

- Tak, to już umie (śmiech). Dong-Won Ji potrafi mówić po angielsku, rozumie więc właściwie wszystko. Adrian Ramos to bardzo spokojny i opanowany człowiek – ma 28 lat, więc jest starszy od większości z nas tutaj. Cała trójka jest na razie trochę powściągliwa, jednak to jest w zupełności normalne. Mimo to czują się tu całkiem dobrze. My także będziemy się starać, aby jak najlepiej zintegrowali się z drużyną, ponieważ wszyscy są dla nas bardzo ważni. Przede wszystkim w ofensywie, gdzie czeka ich trudne zadanie zastąpienia Lewandowskiego.

Dobre hasło. Czego oczekujecie od nich, jeśli chodzi o względy sportowe?

- Adriana i Dong-Won Ji znam już całkiem dobrze z występów w Bundeslidze. Ten drugi strzelił nam nawet gola..

I to w swoim pierwszym meczu w barwach Augsburga. Spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 2:2.

- Naprawdę? To mówi więc wszystko. Adriana uważam osobiście za bardzo dobrego napastnika, który ma wszystkie cechy, które napastnik mieć powinien. Dziś podczas treningu znów mieliśmy okazję się o tym przekonać. Ciro widziałem jak do tej pory niestety tylko podczas mistrzostw świata, gdzie Włosi nie zaprezentowali się zbyt przekonująco. Musimy poczekać, aż całkowicie odnajdzie się on w naszym klubie.

Henrikh Mkhitaryan i Pierre-Emerick Aubameyang są w Borussii już od ponad roku. Oczekujesz, że w nadchodzącym sezonie zaprezentują się oni z jeszcze lepszej strony, niż w ubiegłym?

- Tak. Pierwszy rok w Dortmundzie w ich wykonaniu był faktycznie całkiem udany. Teraz, podczas przygotowań, widać, że obaj są w świetnej formie. Wierzę, że obaj odegrają teraz ważną rolę w naszym zespole.

Dla Ciebie oznaczałoby to znów presję związaną z walką o miejsce w składzie…

- W drużynie takiej, jak BVB, nigdy nie będzie sytuacji, że jest tylko jedenastu piłkarzy grających na najwyższym poziomie. Konkurencja jest oczywiście duża, jednak to normalne. Jest to także zachętą, aby jeszcze więcej pracować i ostatecznie zostać zwycięzcą.

Dla graczy w Twoim wieku ogromną rolę odgrywa właśnie praktyka meczowa, która jest potrzebna do rozwoju. Jesteś pewny, że w Dortmundzie ją dostaniesz?

- Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będę grał więcej. Oczywiście przebicie się w takim zespole, jak Borussia, nie jest dla młodych graczy łatwe. Jednak jeśli udowadniasz swoją jakość podczas przygotowań i treningów, w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie.

Czy, jeśli to Ci się nie powiedzie, bierzesz pod uwagę rozwiązanie, jakie wybrał na przykład Moritz Leitner? Chodzi o wypożyczenie do jednego ze słabszych klubów, aby tam móc się dalej rozwijać.

- W żadnym wypadku. W ubiegłym roku podpisałem długoterminowy kontrakt z Dortmundem. To był dla mnie znak, że drużyna uwzględnia mnie w swoich planach. Teraz mam dopiero 22 lata – mam więc czas, aby się jeszcze rozwinąć. Jestem oczywiście pełen wiary, że kolejny krok uda mi się zrobić najszybciej, jak to będzie możliwe. O innych klubach w żadnym wypadku nie myślę.

Jesteś w Dortmundzie już trzeci rok. Urodziłeś się w Heidelbergu, a przyszedłeś tu z Hoffenheim, gdy miałeś zaledwie 18 lat. Jak dużym szokiem była dla Ciebie zmiana, przede wszystkim kulturowa?

- Na początku rzeczywistość była dość brutalna. Po raz pierwszy miałem swoje własne mieszkanie, o które musiałem się sam zatroszczyć. Do tego dochodziła szkoła. Nigdy wcześniej nie byłem tak daleko od domu. Musiałem znaleźć nowych przyjaciół – dzięki temu, że chodziłem do szkoły, nie było to jednak takie trudne. Właściwie wszystko przebiegało gładko – jedynie z językiem miałem na początku małe problemy. Większość mnie jednak rozumiała (śmiech).

Teraz z kolei to Ty możesz ułatwić przyzwyczajenie się do otoczenia nowemu koledze, Matthiasowi Ginterowi.

- Dokładnie (śmiech). Już przy śniadaniu miał on niewielkie kłopoty. Jednak zarówno ja, jak i Erik byliśmy z nim. Rozmawiamy w zasadzie tylko dialektem, za co wciąż dostajemy burę od pozostałych chłopaków.

Czy z upływem czasu Dortmund stał się dla Ciebie drugim domem?

- Tak. Obecnie upływa mój czwarty rok tutaj. W zasadzie nie bywam teraz w swoim rodzinnym mieście, tylko w Dortmundzie – i zawsze chętnie tu wracam. Jestem również szczęśliwy, że wszystko się tak potoczyło i mogę mieszkać właśnie tu.

Co robisz w Dortmundzie, gdy nie jesteś na boisku treningowym lub stadionie?

- Chętnie wychodzę coś zjeść, ponieważ sam nigdy nie potrafię się zmobilizować, aby coś ugotować. Dużo czasu spędzam również z przyjaciółmi, których tu poznałem. Czuję się bardzo związany z nimi. Na ten moment to właściwie wszystko – nie licząc odpoczynku między kolejnymi treningami.

Zbyt wiele czasu pewnie Ci nie pozostaje…

- Teraz, podczas okresu przygotowawczego, dużo czasu spędzamy na podróżach i to jest zrozumiałe. W przyszłym sezonie czeka nas wiele angielskich tygodni. Mimo to, dla przyjaciół zawsze wystarcza mi czasu.

Urokiem bycia częścią Borussii Dortmund są bez wątpienia jej niesamowici fani. Każdego dnia po treningu można zobaczyć Cię rozdającego autografy. Najczęściej opuszczasz boisko jako jeden z ostatnich. Jak ważne są dla Ciebie relacje z kibicami?

- Jeśli widzisz, jak wielu ludzi specjalnie dla nas poświęciło swój urlop i przyleciało tutaj, chętnie poświęcam im po treningu nawet pół godziny. Oni przychodzą tu tylko po to, aby zobaczyć, jak gramy w piłkę – i naprawdę się cieszą, jeśli po treningu podchodzimy do nich, rozdajemy autografy lub robimy sobie z nimi zdjęcia.

Z pewnością są oni szczęśliwi także z powodu Waszych sportowych osiągnięć. W ostatnich dwóch latach byliście bardzo blisko zdobycia tytułu. Jakie cele stawiacie sobie na nadchodzące rozgrywki?

- Dokładnie takie same, jak ostatnio. Już wkrótce gramy mecz o Superpuchar Niemiec, który w zeszłym roku udało nam się wysoko wygrać przeciwko zespołowi Bayernu Monachium. Byłoby świetnie, gdybyśmy teraz znów mogli wznieść to trofeum w powietrze. Jednak chcemy także zaprezentować się z jak najlepszej strony w lidze i Pucharze. Naszym celem w Lidze Mistrzów jest wyjście z grupy. Zobaczymy, co przyjdzie później.

Życzyłbyś sobie także możliwie jak najwięcej występów, prawda?

- Zdecydowanie.

P.S.
Ludzie, ludzie, komentarze, proszę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz