piątek, 8 sierpnia 2014

śląsk wrocław - Borussia Dortmund

Witajcie, Borussen!
Wróciłam! ♥ Post napisałabym wczoraj, ale zostałam jeszcze we Wrocławiu i trochę pozwiedzałam. Z góry uprzedzam Was, że temu meczowi zostaną poświęcone co najmniej 2 posty :3
To był mój pierwszy mecz, w którym mogłam na żywo dopingować BVB. Zanim dotarłam do stadionu, miałam trochę kłopotów niestety, jak na złość :D Automat do wydawania biletów na tramwaj nie dosyć, że nie przyjmował pieniędzy to jeszcze kiedy próbowałam kupić je jeszcze raz, po prostu się zawiesił i musiałam szukać nowego automatu. Następnie, kiedy szczęśliwie weszłam do tramwaju, stałam obok grupki kibiców śląska, którzy w niezbyt miły sposób wypowiadali się o Borussii. Do tego, miałam na sobie koszulkę BVB, i bałam się, że mogą mnie zaczepić, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Kiedy dotarłam pod stadion, pojawił się kolejny problem :D Nie mogłam znaleźć wejścia do mojego sektora (229) i straciłam na tym co najmniej pół godziny. W końcu dowiedziałam się, że mogę wejść byle jakim wejściem, byle było z mojej trybuny. Kiedy dotarłam na swoje miejsce, była chyba 16.55 :) Także trochę niemiłych przygód na początku było, ale najważniejsze, że dotarłam na mecz i nic mi się nie stało. Obok siebie miałam bardzo miłych ludzi, akurat w moim sektorze było bardzo dużo żółtych koszulek, a poza tym, widoczność również miałam bardzo dobrą. Na meczu było świetnie, spełniło się jedno z moich najskrytszych marzeń. Na początku meczu ludzie próbowali śpiewać "Heja BVB", ale niestety chyba było za mało chętnych i nic z tego nie wyszło. Jednak pod koniec meczu, nie wiem dokładnie w której minucie, udało nam, się przez jakąś minutę krzyczeć "BVB", co było dla mnie miłym zaskoczeniem, ponieważ nie było takiego sektora, w którym byliby sami kibice czarno-żółtych, były raczej drobne grupki. Mam nadzieję, że krzyczeliśmy w miarę głośno, i chociaż jeden zawodnik BVB do zauważył i docenił ;) Jakby ktoś nie wiedział, bramki strzelili Mkhitaryan, Immoblie oraz Ramos. Dwie bramki padły bardzo blisko mnie, ponieważ siedziałam prawie za bramką ;)  Na 5 ostatnich minut ku zaskoczeniu wielu kibiców, na boisko wszedł Kuba, powodując niemałą radość wśród kibiców. Ludzie zareagowali bardzo pozytywnie, zaczęli głośno klaskać. Jak wszyscy wiemy, to były pierwsze minuty Kuby na boisku po kontuzji, z czego możemy być jeszcze bardziej dumni. Po powrocie czytałam, że jego wejście na boisko  nie było zaplanowane. Kuba mówił, że Klopp zapytał go, czy chce wejść na ostatnie minuty. Ten zapytał, czy trener żartuje, ale słysząc, że nie, wszedł na boisko. Lekarz klubowy nie był z tego faktu zadowolony, ponieważ uważał, że na grę jest jeszcze za wcześnie, jednak Kuba i Jurgen postanowili uradować kibiców, którzy oczywiście nie zawiedli ;) Myślę, że gdyby nie to, że Błaszczykowski miał szansę zaprezentować się w koszulce BVB przed własną, polską publicznością, do wejścia na boisko by nie doszło. Jednak wszystko dobrze się skończyło, Kubie się nic nie stało, a wielu kibiców było przeszczęśliwych, mogąc go zobaczyć na boisku. W tym oczywiście ja, która krzyczała (mam nadzieję, że nie za głośno, bo byłam taka szczęśliwa, że nie panowałam nad sobą :D) "Kuba wchodzi, Kuba wchodzi!" i klaskała jak oszalała, aż ją bolały ręce XD Także z meczu jestem bardzo zadowolona, na pewno warto było się przed meczem trochę podenerwować, żeby zobaczyć ich na żywo i spełnić marzenie. Jeśli chodzi o sportowy punkt widzenia, uważam, że Borussen pokazali się z bardzo dobrej strony, mimo, że to był mecz towarzyski. 
A teraz trochę smutnych wiadomości. Gdy wróciłam do domu, odpaliłam internet i szukałam informacji o meczu. Niestety, dowiedziałam się bardzo przykrych rzeczy. Z opowiadań wielu świadków dowiedziałam się, że kibice śląska kradli i palili koszulki, szaliki czy też inne gadżety z BVB. Napadali kibiców, bili ich i zastraszali. Między innymi, słyszałam, że podeszli do niemieckiej, kulturalnej i nie przeszkadzającej rodziny i zaczęli ich szarpać tylko dlatego, że mieli flagę BVB. Czytałam dużo takich historii, nie będę już przytaczać słów, bo ktoś może sobie tego nie życzyć, ale myślę, że pojedyncze słowa mogą to wyrazić: wstyd, hańba, bydło. Kompletnie nie rozumiem tych idiotów. zwłaszcza, że to był kulturalny mecz towarzyski. Sama widziałam i słyszałam, jak podczas meczu kibice z tzw. trybuny "młyn" na początku śpiewali hymn, żeby potem jak ostatnie chamy drzeć się "je*ać Borussię". Zdejmowali koszulki, odpalali race. Po prostu zachowanie nie do opisania. Po prostu wstyd. Co prawda ja żadnych bójek nie widziałam, bo szybko kierowałam się do tramwaju i nie odwracałam się, żeby nie zwracać na siebie uwagi, ale patrząc na tych ludzi i słysząc, co się dzieje nie tylko tam, ale na wszystkich polskich stadionach, bez problemu można w te historie uwierzyć. Mam tylko nadzieję, że nie dotarło to do samego klubu i zawodników, bo to kończyłoby się tym, że nasz klub już nigdy więcej do Polski nie przyjedzie. Naprawdę wstyd mi za nich. Zamiast kulturalnie dopingować drużynę, śpiewając przyśpiewki i machając szalikami, oni zrobili kompletną rozróbę. Na Signal Iduna taka rzecz byłaby po prostu nie do pomyślenia. Takie rzeczy tylko w Polsce...

P.S.
Kochani, proszę, podzielcie się ze mną swoją opinią! Piszcie, jak było na meczu, jeżeli byliście, i co myślicie o tej przykrej sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz