wtorek, 30 grudnia 2014

Wywiad z Mkhitaryanem

Hej, Borussen!
Jak Wam minęły święta? Jakie prezenty dostaliście? Chwalcie się w komentarzu! ;3
Przy okazji chciałabym Wam życzyć wesołego Sylwestra i wspaniałej zabawy oraz szczęśliwego Nowego Roku ;)

Tymczasem przedstawiam Wam wywiad z Mikim. Może on odpowie nam na dręczące nas pytania. Chociaż, nie oszukujmy się, nie tylko te przyczyny wpływały na grę Borussen. Wydaje mi się, że tutaj chodzi o coś więcej. Ale co...?


Oficjalna strona Bundesligi: Henrikh, czy cieszysz się z faktu, że po ciężkiej dla Was wszystkich rundzie jesiennej w końcu nadeszła oczekiwana przerwa zimowa?

Henrikh Mkhitaryan: - Zdecydowanie. Teraz jest na nią najlepszy moment. Jeśli chodzi o naszą drużynę, będzie to dla niej okazja do naładowania akumulatorów i odwrócenia choć na chwilę uwagi od futbolu. To jest właśnie to, czego najbardziej potrzebujemy, żeby gotowi i dobrze umotywowani rozpocząć rundę rewanżową. Mi osobiście przerwa ta pozwala odpocząć i dojść do siebie po przebytym urazie. Mam nadzieję, że podczas czekającego nas obozu przygotowawczego będę miał okazję w dużym stopniu przygotować się do reszty sezonu.

Jakie są, Twoim zdaniem, powody tak słabej dyspozycji Borussii Dortmund w rundzie jesiennej?

- Jest ich bez wątpienia kilka. Chłopaki, którzy byli na mundialu i zostali mistrzami świata, potrzebowali trochę czasu, aby znów złapać swoją formę. Także to, że wielu graczy musiało pauzować ze względu na kontuzje lub rehabilitację, nie ułatwiało nam zadania. Wszyscy w Dortmundzie myśleliśmy, że w końcu uda nam się zapoczątkować serię wygranych spotkań, jednak ona nie nadeszła. Teraz jesteśmy w miejscu bardzo oddalonym od czołowych lokat w ligowej tabeli. Z biegiem czasu musieliśmy pogodzić się z tym, że póki co nie możemy myśleć o ich osiągnięciu; nie powinniśmy także marzyć o występach w europejskich pucharach w przyszłorocznych rozgrywkach. Musimy po prostu skupić się na tym, żeby odzyskać nasz rytm i ponownie wejść na ścieżkę meczów, których nie będziemy przegrywać – tak, aby jak najszybciej opuścić strefę, w której się aktualnie znajdujemy. W przeciwnym razie nasza sytuacja będzie się tylko pogarszać.

Dlaczego BVB po żadnym z meczów, które udało się wygrać, nie potrafiło kontynuować tej passy i zacząć konsekwentnie wspinać się ku górze tabeli?

- Myślę, że to w dużym stopniu tkwi w naszych głowach. Na przykład gdy w meczu z imienniczką z Mönchengladbach na własnym stadionie udało nam się zdobyć komplet punktów, myśleliśmy, że w następnym spotkaniu z SC Paderborn również uda nam się dopisać 3 oczka. Oczywiście, tu ważną rolę odgrywają także inne czynniki: plaga kontuzji, brakująca pewność siebie, błędne decyzje arbitrów… Jednak mimo wszystko trudno jest pojąć to, że wciąż i wciąż ponosiliśmy klęskę.

Współczujesz Waszemu trenerowi, Jürgenowi Kloppowi?

- Przez ten kryzys cierpimy my wszyscy. Nasz trener próbuje przede wszystkim znów skierować zespół na właściwe tory, jednak to nie jest proste. Na tą sytuację ma on niewielki wpływ. Zawsze stoi po naszej stronie i przez to jeszcze bardziej frustruje nas, że nie jesteśmy w stanie uszczęśliwić go poprzez wygrywanie meczów. Jest mi przykro, gdy widzę go w takim stanie.

Myślisz, że w trakcie rundy jesiennej w Waszej drużynie zaszły jakieś zmiany?

- To zrozumiałe, że w tak krytycznej sytuacji, w jakiej się obecnie znajdujemy, traci się w pewnym stopniu lekkość i swobodę gry oraz działa z mniejszą pewnością siebie. Brakuje nam przyjemności, którą czerpaliśmy z futbolu w ostatnich latach. Aktualne położenie jest dla większości chłopaków w naszym zespole czymś nowym i z tego powodu jest nam trudniej je zmienić.

Czy to, że nie udało Ci się strzelić ani jednego gola w żadnej z 17 kolejek, choć miałeś ku temu sporo okazji, stanowi dla Ciebie duży problem?

- To także jest kwestia, która leży w mentalności. Ja sam potrzebuję po prostu czegoś pozytywnego, małego sukcesu, by zacząć znów zdobywać więcej bramek. Jednak kiedy już miałem szansę, na drodze albo stawał mi bramkarz drużyny przeciwnej, albo w decydującym momencie podejmowałem błędną decyzję dotyczącą wykończenia akcji. Mam nadzieję, że w 2015 roku uda mi się to zmienić.


wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

Kochani!
Jak wszyscy dobrze wiemy, jutro Wigilia. W związku z tym chciałabym Wam złożyć najwspanialsze życzenia. Dużo radości, szczęścia, dobrze spędzonego czasu z rodziną, spełnienia najskrytszych marzeń, dużo zdrowia, pomyślności oraz trafionych prezentów! Zwłaszcza tych z BVB ;) Wesołych świąt, kochani! <3

Nowy zawodnik w BVB!

Hej, Borussen!
Dziś świetna wiadomość! Mamy zaszczyt powitać nowego Borussen w naszej rodzinie. Jest to Kevin Kampl. Urodził się w Niemczech, ale jego rodzina jest pochodzenia słoweńskiego. Ma 24 lata i gra na pozycji pomocnika. Przed transferem do BVB grał w austriackim klubie Red Bull Salzburg. Od dziecka jest wielkim fanem Borussii.
 Zaskoczyła mnie ta wiadomość, bo spodziewałam się, że transferów nie będzie. Ale jeżeli już jest to bardzo się cieszę i mam tylko nadzieję, że będzie miał szansę rozwinąć się w Dortmundzie, nie tak jak Dong Won Ji, który rozwiązał niedawno kontrakt z Borussią. Zdenerwowało mnie to, duże zaniedbanie ze strony Kloppa i zarządu. Nawet nie miał szansy pokazać swoich umiejętności. Trochę przykre. Ale no cóż, życzymy mu powodzenia, a nowemu nabytkowi dobrego startu w Dortmundzie ;) Witamy na pokładzie, Kevin!


sobota, 20 grudnia 2014

Werder Brema - Borussia Dortmund 2:1

Meczu nie oglądałam, ale mogę powiedzieć jedno słowo: wstyd.
Po zakończeniu rundy jesiennej wypadałoby zrobić małe podsumowanie. Problem w tym, że ja nie wiem co napisać. Chyba nikt nie wie, co jest przyczyną naszego miejsca w tabeli. Zawodnicy prawie ci sami, trener ten sam, taktyka ta sama. Więc o co chodzi? Nagle wszyscy jednocześnie się wypalili? Nagle Klopp nie ma pomysłu na grę? Nagle nasza taktyka zawiodła? Co jest przyczyną 17. miejsca w tabeli? Czy ktoś jest w stanie na to pytanie odpowiedzieć? Powodów może być wiele. Nie mam pojęcia, co należy zrobić w tej sytuacji. Kupić nowych zawodników? Zmienić trenera? Zmienić taktykę? Teraz pora na decyzję. Bo jeżeli nic nie zmienimy, nadal będziemy grać tak samo i jeszcze bardziej się pogrążymy. Bo cud się raczej nie stanie. Dziś uświadomiłam sobie, że nie zagramy w następnym sezonie w Lidze Mistrzów. Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. Teraz wszyscy dobrze wiemy, jak czuli się kibice Manchesteru. Może to dla nas pewnego rodzaju test? Ile zdołamy wytrzymać, nim odejdziemy od klubu? Lub czy w ogóle odejdziemy? Jeśli to test, to jeden z najtrudniejszych dla wielu ludzi. Wiem, że kibice z samego Dortmundu na pewno nie odejdą. Ale co z kibicami z dalszych rejonów? Na pewno jest im dużo ciężej, ponieważ nie mogą być tak blisko samego Dortmundu i przychodzić na każdy mecz BVB i zżyć się z wszystkimi kibicami do tego stopnia, żeby nawet nie myśleć o odejściu. Dla pozostałych to trudne. Jeszcze przed całym kryzysem zastanawiałam się, co będzie, jeśli Borussia zacznie spadać. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że to nadejdzie tak szybko. Dziś jestem w tej sytuacji, i cały czas ich wspieram. Jestem poniekąd z siebie dumna, że z nimi zostałam. Jednak przyznaję, momentami jest to cholernie trudne, Mam takie poczucie, że wszystko się wali, a oni jakby nie próbują nic z tym zrobić. Wiem, że jesteśmy w dupnej sytuacji. Wydaje się, że gorzej być nie może. Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, jednak gdzieś tam głęboko we mnie migocze płomień nadziei. Że jednak jakoś uda się z tego wyjść. Wierzę.

Wywiad z Kubą Błaszczykowskim

Znalazłam świetny wywiad z Kubą. Trochę o rodzinie, trochę o BVB... Trochę tego dużo, ale naprawdę warto przeczytać! ;)

Skoczkowie narciarscy mówią, że gdy urodzi się dziecko, to skacze się o metr mniej, gdy drugie – krócej o dwa.

Dobrze, że nie jestem skoczkiem. Chociaż epizod ze skokami miałem. W Truskolasach z bratem i kolegami zbudowaliśmy skocznię i biliśmy swoje rekordy. Akurat w Polsce panowała małyszomania, skakaliśmy na zjazdówkach.

Wspominał pan, że dziesięć miesięcy leczenia kontuzji miało swoje dobre strony. Rehabilitacja pozwoliła być bliżej rodziny – żony Agaty i córek.

Dziewczyny na pewno ucieszyły się z mojej obecności, z tego, że nie mam wyjazdów na zgrupowania i częściej jestem w domu. Po zajęciach rehabilitacyjnych wracałem do domu. Z przyjemnością pomagam żonie przy dzieciach, przy domowych sprawach. Skłamałbym, gdybym powiedział, że „trzymam” dom. To robi Agata, ale nie uchylam się od odpowiedzialności.

Której z córek jest bliżej do taty?

Z charakteru bliżej do mnie starszej Oliwii. Czasami pokazuje swój charakterek i wtedy właśnie przypomina mnie. Naprawdę mam świetny kontakt z dziewczynkami. Gdy urodziła się Lena, było nam już łatwiej. Z Agatą znaliśmy już pewne zachowania dziecka, wiedzieliśmy, co, jak i gdzie.

A syn?

Niech żona odpocznie! Myślę, że na trzecie dzieciątko się zdecydujemy. Są takie plany.

Życie towarzyskie pana i żony ucierpiało ze względu na zajmowanie się dziećmi?

Absolutnie nam to nie przeszkadza. Nie jesteśmy celebrytami ani lwami salonowymi. Gdy mamy ochotę, idziemy na kolację, choć rzadko to się zdarza. Dom to nasze ulubione miejsce. Nie ma nic piękniejszego, jak patrzeć na zdrowo dorastające dzieci.

Czyli romantyczna kolacja z żoną raczej nie wchodzi w grę?

Oczywiście, że wchodzi.

Ale pamiętamy pańską anegdotę opowiedzianą Małgorzacie Domagalik, że gdy żona przygotowała kolację przy świecach, pan zapalił światło.

To prawda, bo słabo widziałem jedzenie (śmiech). Ale później światło zgasiłem.

Dał się pan namówić na napisanie autobiografii.

Ten pomysł chodził mi po głowie od jakiegoś czasu. I fajnie, że trafiłem na Gosię. Mam do niej zaufanie i wydaje mi się, że wspólnie napiszemy coś ciekawego. Na pewno w książce znajdą się historie, o których nigdy nie mówiłem. Nie lubię słowa „spowiedź”, ale na pewno moje słowa będą szczere. Chcę pokazać, jak doszedłem do jakiegoś momentu w życiu i sporcie. Opowiedzieć to, co przeżyłem, co przeszedłem.

Poszedł panu 30. rok, to rzeczywiście dobry czas na podsumowanie.

Trójka z przodu, szczególnie dla sportowca, wygląda groźnie, ale mnie nie przeraża.

Czy w książce młodzi piłkarze znajdą wskazówki, jak zrobić karierę na miarę pańskiej?

Na to nie ma złotego środka. Na pewno mogę poradzić dwie rzeczy: ciężko pracować i się nie poddawać. Nikt nie ma wpływu na to, czy dostanie talent, czy zdrowie pozwoli na osiągnięcie czegoś konkretnego w piłce. Ale zachęcam: chłopaki, uczciwie pracujcie!

Pański brat Dawid uważa, że ma lepszą od pana pamięć. Skorzysta pan z jego pomocy przy pisaniu?

Pewnie tak, a co do pamięci to każdemu z nas zostaje w głowie co innego. Inne rzeczy mnie utkwiły w pamięci, inne Dawidowi.

W Borussii jest pan od 2007 roku i przeżył pan wiele, ale takiego kryzysu jak teraz to chyba nie.

Gdy przychodziłem, to też nie było różowo. Klub miał kłopoty finansowe. Ale później wszystko się wyprostowało i nadeszły dla Borussii wielkie chwile. Dziś jest ciężko, mimo że nie było mnie z drużyną w ostatnich dziesięciu miesiącach, też to przeżywałem. Problem możemy rozwiązać tylko my – piłkarze i nasz trener. Nikt za nas tego nie zrobi, ani dziennikarze, ani kibice, choć nas wspierają. Gdy zespół był w dołku, klub zorganizował integracyjne spotkanie. Nalewaliśmy kibicom piwo, rozdawaliśmy autografy. Prawdziwa integracja.

„Nawet gdy upadniesz, będę z Tobą” – napisali kibice na transparencie.

Nie ma w tym sztampy, oni naprawdę tak myślą. W Dortmundzie każdemu zależy, by Borussia odzyskała blask. Tu zainteresowanie klubem przechodzi wszelkie wyobrażenie. Z naszego kryzysu na pewno cieszy się wiele klubów Bundesligi, bo za plecami Bayernu mogą trochę poszaleć.

Dla dzieci, najmłodszych kibiców ze szkoły podstawowej, przygotowaliśmy małą niespodziankę. Mogli zadać Kubie po pytaniu. Wybraliśmy kilka. Gotowy?

Dla dzieciaków wszystko.

Jaki szczególny prezent pan pamięta?

Prezent od mamy na Boże Narodzenie, grę elektroniczną „Tetris”. Mieliśmy z bratem mnóstwo radochy. Nigdy o tym prezencie nie zapomnę. Mimo że minęło kilkanaście lat, ma dla mnie wartość sentymentalną. Drobna rzecz, lecz bardzo ważna, bo od mamy.

Jaki jest trener Juergen Klopp? Bywa zły?

Oj, bywa.

Krzyczy na piłkarzy?

Wymaga, nagradza, głaszcze, ale również porządnie ochrzania. Gdy świetnie nam szło, to zabrał całą drużynę do McDonalda. Wracaliśmy z jakiegoś meczu wyjazdowego, no i trener zarządził „wjazd” do restauracji. Klienci byli w szoku, bo nagle zaroiło się od znanych twarzy. To jedna strona. Druga jest taka, że gdy na treningu czy w meczu robi się coś nie po jego myśli, bywa nieprzyjemny. Ale mocne słowo też musi być.

Klopp ma poczucie humoru?

Ma. Kiedyś o jakimś piłkarzu powiedział, że pasuje do nas „jak tyłek do wiadra”.

Pański wujek, trener Lechii Jerzy Brzęczek, poradzi sobie jako trener w ekstraklasie? Był dobrym piłkarzem?

Szkoda tylko, że teraz nie mamy czasu pograć sobie w kości. Łączyliśmy się na Skypie. Ja w Dortmundzie, Jurek w Częstochowie i graliśmy sobie. Przegrywający musiał robić pompki. Czy był dobrym piłkarzem? Tak, przecież Zagłębie Sosnowiec dawało za Jurka wagon węgla, a Olimpia Poznań, którą w końcu wybrał – dwa polonezy (śmiech). Jako trener Jurek jest odpowiednio przygotowany do tego zawodu. Najważniejsze, by trener zrozumiał grupę piłkarzy, a oni szkoleniowca.

Czy młodemu piłkarzowi ciężko jest trafić do Borussii?

Na pewno. Borussia sprowadza wielu utalentowanych piłkarzy. Niektórzy potrzebują więcej czasu na adaptację i nie zawsze kończy się ona sukcesem. Żeby znaleźć się w Dortmundzie, trzeba mieć naprawdę duży talent. Nie jest proste zaistnieć nawet w młodzieżowym zespole. Ale warto mieć marzenia. W BVB swoje kariery zaczynali jako młodzi chłopcy Mario Götze, Nuri Sahin czy Marcel Schmelzer. W klubie z Dortmundu się wychowali, choć oprócz Nuriego wspomniana dwójka pochodziła z innych regionów Niemiec. Jeszcze jedno – gdy przychodziłem do Borussii, klub był znacznie biedniejszy, niż dzisiaj i siłą rzeczy musiał stawiać na wychowanków. Teraz jest bogatszy i może robić transfery za spore pieniądze.

Do kiedy zamierza pan grać w piłkę?

Dopóki zdrowie pozwoli. Chociaż wiem, że w wieku powyżej 35 lat na wysokim poziomie grają wyjątki.

Koledzy z BVB, reprezentanci Niemiec, zadzierali nosa po powrocie ze zwycięskiego mundialu w Brazylii?

Absolutnie. Gratulowaliśmy im, bo musieli włożyć wiele wysiłku i serca, by osiągnąć piłkarski szczyt. Podziw tak, zazdrość nie, a chłopaki wcale się nie zmieniły i żaden z nich nie udaje gwiazdy.

Kto był najlepszym polskim sportowcem w ubiegłym roku?

Najbliżej mi chyba do wyróżnienia drużyny siatkarzy, którzy zostali mistrzami świata. Kibicowałem im, byłem na finale, fantastyczne przeżycie. Siatkarze pokazali, co znaczy zespół. Jestem sportowcem, więc doskonale zdaję sobie sprawę, ile pracy musieli włożyć przedstawiciele innych dyscyplin, tych mniej medialnych również.

Co się robi, by wrócić po kontuzji silniejszym?

Nie można się załamać. Tylko wytrwała praca i cierpliwość. Kontuzja i przerwa w zajęciach daje możliwość treningu indywidualnego. Można spokojnie pracować nad swoimi słabościami. Wzmocnić inne partie mięśniowe, inne części ciała. Powrót do pełnej sprawności jest monotonny, ale to niezbędne. Tysiące razy zgina się i prostuje nogę. Każde ćwiczenie wykonuje się pod okiem specjalisty.

Lubi pan niemiecką kuchnię?

Nie przepadam, ale sznycel, czyli coś w rodzaju naszego schabowego, zjem. Wolę makarony. Niemieckie kiełbasy to nie moja bajka.

Pańskie sportowe motto?

„Jeśli człowiek uwierzy, że jest najlepszy, to przestanie robić postępy”. To początek końca.

Pana ulubiona książka?

„Nostalgia anioła”. Kto przeczyta, będzie wiedział, dlaczego.

Najdziwniejsze pytanie od dziennikarza?

To była chyba zabawa, bo dziennikarz „Kickera” zapytał mnie, kto jest szybszy: czy jamajska gwiazda sprintów Usain Bolt, czy… trener Klopp. Na początku myślałem, że to jakaś wkrętka. Nie muszę dodawać, że postawiłem na Bolta. Facet nie z tej ziemi.

Najdziwniejsza propozycja?

Ktoś mi mówił, że miałem dostać zaproszenie do „Tańca z gwiazdami”. Myślałem, że umrę ze śmiechu. Ani ze mnie tancerz, ani gwiazda.

Przyjemna niespodzianka?

Gdy niemiecki raper napisał piosenkę o mnie. To było miłe zaskoczenie.

Najlepszy kolega nie-Polak z drużyny Borussii?

Odpowiedzią na takie pytanie łatwo kogoś urazić, bo można jakiegoś kolegę pominąć. Najszybciej przychodzą mi do głowy Adrian Ramos, Mats Hummels, „Schmelzi”, czyli Marcel Schmelzer, i Marco Reus. Ale naprawdę nie tylko oni są moimi dobrymi kolegami, ze wszystkimi dobrze mi w „mojej” Borussii.

Komu przyznałby pan Złotą Piłkę? Kandydatów jest trzech: Cristiano Ronaldo, Lionel Messi, Manuel Neuer.

Chyba wybieram Ronaldo. Na mnie jego gole zrobiły największe wrażenie. Wiem, wiem, zaraz usłyszę, że Neuer został mistrzem świata. Absolutnie to doceniam i gdyby dostał tę nagrodę, nikt nie mógłby powiedzieć o przypadku, lecz bramkarz to – nazwijmy – mniej widowiskowa kategoria. Zawodnik z pola ma więcej okazji do wykazania się. Dlatego stawiam na Ronaldo.

Przez ostatnich dziesięć miesięcy rzadko udzielał się pan w mediach.

I wcale tego nie żałuję. Niedawno spotkała mnie niemiła historia. Jakaś pani poprosiła o krótką rozmowę po meczu z Hoffenheim. Nie robiłem problemu, ale zastrzegłem, że nie chcę poruszać tematu reprezentacji. Zgodziła się. Następnego dnia przeczytałem swoje zmyślone wypowiedzi dotyczące kadry. Słyszałem o wyssanych z palca rzeczach, no i w końcu mnie to dotknęło.




piątek, 19 grudnia 2014

Ball-Heil-Hurra! Borussia!

Witajcie, Borussen!
Dziś bardzo ważna data, bo dziś 19 grudnia. A co wydarzyło się 19 grudnia? Powstało nasze źródło łez, tych radości, i tych smutku. Nasza definicja szczęścia oraz synonim miłości i rodziny. Coś, co jest dla nas jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Część naszego życia. 19 grudnia 1909 roku powstała Borussia Dortmund. Na początku była znana tylko w Dortmundzie, dziś, po 105 latach, jest znana na całym świecie. W tym oto wspaniałym dniu, chciałabym życzyć wszystkim kibicom, piłkarzom, legendom, włodarzom i wszystkim w chociaż najmniejszym stopniu związanym z BVB kolejnych 105 lat. Kolejnych wspaniałych sukcesów i przede wszystkim tego, żeby mimo upływu czasu ten klub się nie zmienił. Żeby nie był taki jak wiele innych, podatnych tylko na sukcesy i pieniądze. Żeby był jedną wielką rodziną. Klubem, który łączy ludzi. #EchteLiebe <3


czwartek, 18 grudnia 2014

Borussia - Wolfsburg 2:2

Dlaczego? Ja się pytam dlaczego remis? Wczoraj chłopcy grali naprawdę dobrze, byłam z nich dumna. Mieli dużo świetnych sytuacji, ale w większości prześladował nas albo pech, albo bramkarz drużyny przeciwnej świetnie wykonywał swoją pracę. Jednak wystarczył jeden błąd, byśmy stracili bramkę i przy okazji trzy punkty. Przed golem na 1:1, który oczywiście padł po rzucie wolnym, fatalnie zachował się Kehl. Sfaulował zawodnika nie dosyć, że bardzo blisko pola karnego i w idealnym miejscu do strzelenia gola, to jeszcze zrobił to tuż przed sędzią. Dla mnie zachowanie karygodne. Wiem, że ma już swoje lata, ale jeżeli Klopp daje mu szansę, powinien to dobrze wykorzystać. W ogóle zdziwiło mnie to, że trener pozwolił mu grać tak długo. Oczywiście nie zwalam winy na Kehla, bo wiemy że za wynik odpowiedzialność ponosi cała drużyna. Przy drugiej straconej bramce zawodnik był kompletnie nie pilnowany, nie wiem, jak to się mogło stać. Po raz kolejny wielkie brawa dla Mitcha, w niektórych sytuacjach zachował się świetnie. Pierwszą bramkę prawie obronił, jednak ostatecznie mu się nie udało. Po raz kolejny udowadnia, że jest godny zaufania i potrafi dobrze zastąpić Romana. Na miejscu Kloppa poważnie bym się zastanawiała nad nominowaniem go na pierwszego bramkarza. Wczoraj Ciro grał świetnie, wielkie brawa, widać, że nie dosyć, że mu zależało, to jeszcze potrafił to wykorzystać Tym razem nie mam żalu do Borussen, ponieważ widać, że się starali i nawet nieźle im to wychodziło. Niestety prześladuje nas okropny pech. Bo jeżeli już mamy sytuacje, to albo marnujemy je z niewyjaśnionych przyczyn, albo na drodze staje nam bezbłędna obrona bramkarza. Trochę mnie już to wszystko męczy. Ale jedno wiem, jest nadzieja, skoro wczoraj zagrali tak dobrze. Po prostu czasem wystarczy trochę szczęścia. Mecz był na pewno do wygrania, ale mamy chociaż ten jeden punkt. Nie za dużo nam da, ale lepsze to, niż nic...

Jak zawsze po meczu, przedstawiam Wam statystyki:

Borussia - Wolfsburg
2 - gole - 2
39% - posiadanie piłki - 61%
17 - strzały - 10
11 - faule - 10
1 - żółte kartki - 0
12 - rzuty wolne - 17
4 - rzuty rożne - 5
4 - spalone - 2


...cały czas śmieszy ;pp

wtorek, 16 grudnia 2014

Alles Gute Mats!

Dziś urodziny obchodzi kolejny Borussen - tym razem nasz kapitan Mats Hummels! Przyszedł na świat 16 grudnia 1988 roku w Bensbergu. Zanim zaczął grać w Borussii, występował w rezerwach oraz w głównym składzie Bayernu Monachium. Do BVB dołączył w 2009 roku. Czego mu życzymy? Oczywiście tradycyjnie dużo zdrowia, braku kontuzji, dużo siły, szczęścia i bramek. Alles Gute, Mats!




poniedziałek, 15 grudnia 2014

Losowanie par LM 2014/15

Hejka!
Dziś odbyło się losowanie par do ćwierćfinału Ligi Mistrzów 2014/15. Borussia tym razem zmierzy się z... Juventusem! Myślę, że mogło być gorzej, mogliśmy trafić na PSG lub na Manchester City. Jednak mogło być również lepiej, mogliśmy wylosować FC Basel lub FC Szachtar Donieck. Mecz na pewno będzie trudny, zwłaszcza, że mamy formę taką, jaką mamy. Lecz myślę, że jeżeli wrócą kontuzjowani chłopcy i wszyscy się ogarną to możemy wygrać. Wszystko jest w ich rękach. Pierwszy mecz zagramy w Turynie 24 lutego, a drugi w Dortmundzie 18 marca. Oto wszystkie wylosowane pary:

Paris Saint-Germain - Chelsea FC

Manchester City - FC Barcelona

Bayer Leverkusen - Atletico Madryt

Juventus Football Club - Borussia Dortmund

Schalke 04 - Real Madryt

Szachtar Donieck - Bayern Monachium

Arsenal FC - AS Monaco FC

FC Basel - FC Porto

niedziela, 14 grudnia 2014

Wszystkiego najlepszego, Kuba!

Dziś urodziny obchodzi jeden z moich ulubionych zawodników - Kuba Błaszczykowski! Urodził się on 14 grudnia 1985 roku w Truskolasach. Myślę, że kariera Kuby jest Wam dobre znana, jednak dziś ją trochę przypomnę ;) W latach 2005 - 2007 grał w Wiśle Kraków, skąd w 2007 przeniósł się do Borussii Dortmund. Swój debiut zagrał przeciwko AS Roma. Strzelił w tym meczu gola, zaliczył asystę i został okrzyknięty piłkarzem meczu. Prywatnie, Kuba ma żonę Agatę i dwie córeczki - Oliwię i Lenę. W dniu urodzin życzę Kubie duużo zdrowia, braku kontuzji, wielu goli i asyst, wspaniałych meczów zarówno w Borussii jak i w Reprezentacji Polski, oraz żeby nigdy się nie zmieniał i pozostał tak wspaniałym człowiekiem i piłkarzem, jakim jest dzisiaj. Wszystkiego najlepszego, Kuba!


sobota, 13 grudnia 2014

Hertha BSC - Borussia Dortmund 1:0

Brak słów. Przepraszam. Nie skomentuję tego. Jestem załamana. Jednak wciąż w głębi serca wierzę, że się uda wyjść z tego doła. Wciąż ich kocham. I nie mam zamiaru odchodzić.

Statystyki:

Hertha BSC - Borussia Dortmund
1 - gole - 0
37% - posiadanie piłki - 63%
4 - strzały - 12
3 - strzały celne - 4
2 - rzuty rożne - 9
8 - faule - 8
2 - żółte kartki - 1
10 - rzuty wolne - 9
1 - spalone - 2

środa, 10 grudnia 2014

Alles Gute, Neven!

Dziś swoje urodziny obchodzi nasz obrońca - Neven Subotić! Urodził się on 10 grudnia 1988 roku w Banja Luce. Klubem, w którym grał przed przejściem do BVB był Mainz. Neven Grał tam od 2006 do 2008 roku, w którym to przeniósł się właśnie do Dortmundu. Czego mu życzymy? Oczywiście tradycyjnie zera kontuzji, wielu bramek i asyst oraz wiecznie dobrej formy ;3 Alles Gute, Neven! <3




Borussia - Anderlecht 1:1

Witajcie!
Nie jestem zadowolona z wczorajszej gry Borussen. W pierwszej połowie było najgorzej. Zauważyłam, że jedyną przyczyną tego wyniku był po prostu kompletny brak skuteczności - co ostatnio bardzo często się zdarza. Mieli wiele dobrych sytuacji strzeleckich - to znaczy, że potrafią konstruować akcje i nie mają z tym problemu. Obrona była ok, ale to nie znaczy, że wszystko było dobrze. Były sytuacje, w których mogliby się zachować o wiele lepiej. Czyli wychodzi na to, że największy problem mamy ze strzeleniem bramek. Robert robił to z łatwością, mijał sprawnie obrońców i bez problemy strzelał gole. Wiedział, jak się zachować, Niestety z przykrością muszę zauważyć, że jak chłopcy dochodzą do pola karnego to po prostu nie mają pojęcia, co mają zrobić z piłką, Próbują podawać, robią to niedokładnie, co oczywiście skutkuje natychmiastową stratą piłki. Brak im pewności siebie. Brakuje tego wykończenia. Mam nadzieję, że Klopp o tym wie, i ma plan, jak to poprawić. Bo w piłce dominuje prosta zasada - nie strzelasz bramek - nie wygrywasz. Co do gry Mitcha - jestem bardzo zadowolona. Miał kilka świetnych akcji, które w wielu przypadkach skończyłyby się bramką. Także wielkie brawa dla tego pana, myślę, że możemy być spokojni o naszą przyszłość jeśli chodzi o bramkarza. Teraz musi tylko udowodnić, że potrafi utrzymać taką formę na dłuższą metę. Bardzo miłym akcentem było oczywiście wejście Kuby na ostatnie minuty. Aż mi się przypomniał mecz we Wrocławiu z bardzo podobną sytuacją ;) (Opis sytuacji znajdziecie tutaj ;p http://borussinforever.blogspot.com/2014/08/slask-wrocaw-borussia-dortmund.html )

A teraz przedstawiam Wam pomeczowe statystyki:

Anderlecht - Borussia
1 - gole - 1
39% - posiadanie piłki - 61%
7 - strzały - 18
4 - strzały celne - 10
3 - rzuty rożne - 4
8 - faule - 9
1 - kartki - 0
12 - rzuty wolne - 8
0 - spalone - 3

Łapcie gify z Mitchem :3




poniedziałek, 8 grudnia 2014

Hejka!
Chciałbym napisać kilka słów na temat szerzącego się hejtu na Borussię. Wielu "kibiców" piłki nożnej po prostu się z niej i z nas, kibiców nabija. Nie widzę w tej sytuacji nic śmieszego, tak jak nie widziałam w trudnej sytuacji Manchesteru. Prawdziwy kibic piłki nożnej powinien się martwić, że tak dobre i legendarne europejskie kluby znajdują się w tak ciężkiej sytuacji, a nie robić sobie z tego żarty i poniżać klub. Moim zdaniem takie zachowanie jest chore. W przypadku kibiców drużyn z
Bundesligi, tym bardziej powinny się martwić, ponieważ w pewnym sensie jeśli klub z czołówki spada, spada też sama wartość ligi. Arjen robben powiedział, że wcale nie jest mu szkoda Borussii, bo nam też by nie było gdyby to Bayern był w takiej sytuacji. Kryzys klubu nie dotyczy jego samego, ale też ligi. Natomiast Thomas Muller powiedział, że życzy Borussii każdego punktu, ponieważ jest to ważne dla niemieckiego futbolu. Nie wiem, na ile wiarygodnie i szczerze to mówił, ale myślę, że kibice i zawodnicy klubów z Bundesligi powinni przyjąć podobną postawę. Nie chodzi mi tutaj o współczucie czy pomaganie, tylko szacunek. Tego wymagam. Teraz, kiedy wygraliśmy z Hoffenheim, to nikt się oczywiście nie odzywa. Przykre... Wiem ,że nie powinnam się przejmować hejtami, ale mimo wszystko postanowiłam napisać parę słów o tym, co twierdzę na ten temat. Mam nadzieję, że większość z was się z mną zgodzi, albo nawet dotrę do tych "kibiców".




Wywiad z Illym ^^

Hej, Borussen!
Jak tam nastroje przedświąteczne? Ja już nie mogę się doczekać świąt <3
Przedstawiam Wam wywiad z Illym ;)

Ilkay, jakie jest uczucie po osiągnięciu kolejnego gola w Bundeslidze po raz pierwszy od 20 miesięcy?

Uczucie jest oczywiście wielkie. Przeczytałem przed meczem w magazynie stadionowym, że ostatnio trafiłem do bramki w kwietniu 2013. Wtedy pomyślałem, że to rzeczywiście dość dawno i może by tak zdziałać coś kolejny raz...Jeśli faktycznie się uda, to będzie to piękne.

I to nawet był strzał z główki...

To w ogóle moje drugie trafienie z głowy. Pierwsze było jeszcze za czasów gry w koszulce 1.FC Nürnberg.

To było 6 listopada 2010. Doping jest zawsze dla ciebie niezapomniany.

Nie, w zasadzie każde trafienie to coś wielkiego. A jeśli trafia się się na własnym stadionie przy 80.000 ludzi, to coś wyjątkowego. Mimo to, dla mnie przeważa radość z trzech punktów, niż moje trafienie. To jest choć odrobinę wyżej.

Przeciwko Hoffenheim miało się wrażenie, że znalazłeś się na całym boisku. Jaką rolę odgrywałeś?

Mamy system 4-1-4-1 i "Kehli" odgrywa jako wyraźna szóstka. "Manni" (Sven Bender - przyp. red.) i ja powinniśmy działać trochę bliżej. Jednak droga marszu było to, że Adrian i ja staramy się dać dodatkowy nacisk na środek. "Manni" i "Kehli" powinni nas ochraniać. Dlatego może widziano mnie trochę bliżej z przodu. Czułem się bardzo dobrze, miałem wiele kontaktów z piłką i sytuacji z przodu. Było przede wszystkim dużo zabawy.

źródło: Borussia24.pl




piątek, 5 grudnia 2014

Borussia Dortmund - TSG Hoffenheim 1:0

ZWYCIĘSTWO!!! Nareszcie, tyle na to czekaliśmy <3
Borussen Grali dobrze, ale niewykorzystanych sytuacji mieli TYSIĄCE. Szczególnie Mkhitaryan. Dzisiaj totalna PORAŻKA. Mam nadzieję, że było to jego chwilowe załamanie i w następnym meczu będzie grał o wiele lepiej. Sędzia - chyba wkurzył każdego. Pierwsza bramka Auby powinna być uznana, co do drugiej myślę, że akurat się nie pomylił, chociaż różnica była minimalna. Karny dla Wieśniaków za faul Nevena? Przy tym miałam trochę wątpliwości, ale możliwe, że powinien być. Czy mi się wydaje, czy od jakiegoś czasu sędziowie często robią nam krzywdę? Ale dobrze, najważniejsze jest to, że wygraliśmy, mamy 3 punkty, jest progress :D Chyba oficjalnie możemy powiedzieć, że Illy do nas wrócił! <3 Dziś grał bardzo dobrze, nie zapominajmy, że dopiero co wrócił po dłuuugotrwałej kontuzji, więc należą mu się jeszcze większe brawa. Strzelił gola, zachowywał zimną krew  przy bramce, w porównaniu do Mikiego, dobrze kreował grę, wziął na siebie jej część. Świetna decyzja Kloppa o postawienie Langeraka na bramce. Co prawda za dużo nie zrobił, ale brawa dla trenera za odwagę. Myślę, że wielu chciało wreszcie zobaczyć go na boisku, zwłaszcza po ostatnich wpadkach Romana. Czyżby Mitch przynosił nam szczęście? ;p

Przedstawiam Wam statystyki:

Borussia - Hoffenheim
1 - gole - 0
50% - posiadanie piłki - 50%
13 - strzały - 3
9 - strzały celne - 2
8 - rzuty rożne - 3
20 - faule - 12
2 - kartki - 4
15 - rzuty wolne - 26
6 - spalone - 3


P.S.
Wesołych Mikołajek i trafionych prezentów! ;)