wtorek, 30 grudnia 2014

Wywiad z Mkhitaryanem

Hej, Borussen!
Jak Wam minęły święta? Jakie prezenty dostaliście? Chwalcie się w komentarzu! ;3
Przy okazji chciałabym Wam życzyć wesołego Sylwestra i wspaniałej zabawy oraz szczęśliwego Nowego Roku ;)

Tymczasem przedstawiam Wam wywiad z Mikim. Może on odpowie nam na dręczące nas pytania. Chociaż, nie oszukujmy się, nie tylko te przyczyny wpływały na grę Borussen. Wydaje mi się, że tutaj chodzi o coś więcej. Ale co...?


Oficjalna strona Bundesligi: Henrikh, czy cieszysz się z faktu, że po ciężkiej dla Was wszystkich rundzie jesiennej w końcu nadeszła oczekiwana przerwa zimowa?

Henrikh Mkhitaryan: - Zdecydowanie. Teraz jest na nią najlepszy moment. Jeśli chodzi o naszą drużynę, będzie to dla niej okazja do naładowania akumulatorów i odwrócenia choć na chwilę uwagi od futbolu. To jest właśnie to, czego najbardziej potrzebujemy, żeby gotowi i dobrze umotywowani rozpocząć rundę rewanżową. Mi osobiście przerwa ta pozwala odpocząć i dojść do siebie po przebytym urazie. Mam nadzieję, że podczas czekającego nas obozu przygotowawczego będę miał okazję w dużym stopniu przygotować się do reszty sezonu.

Jakie są, Twoim zdaniem, powody tak słabej dyspozycji Borussii Dortmund w rundzie jesiennej?

- Jest ich bez wątpienia kilka. Chłopaki, którzy byli na mundialu i zostali mistrzami świata, potrzebowali trochę czasu, aby znów złapać swoją formę. Także to, że wielu graczy musiało pauzować ze względu na kontuzje lub rehabilitację, nie ułatwiało nam zadania. Wszyscy w Dortmundzie myśleliśmy, że w końcu uda nam się zapoczątkować serię wygranych spotkań, jednak ona nie nadeszła. Teraz jesteśmy w miejscu bardzo oddalonym od czołowych lokat w ligowej tabeli. Z biegiem czasu musieliśmy pogodzić się z tym, że póki co nie możemy myśleć o ich osiągnięciu; nie powinniśmy także marzyć o występach w europejskich pucharach w przyszłorocznych rozgrywkach. Musimy po prostu skupić się na tym, żeby odzyskać nasz rytm i ponownie wejść na ścieżkę meczów, których nie będziemy przegrywać – tak, aby jak najszybciej opuścić strefę, w której się aktualnie znajdujemy. W przeciwnym razie nasza sytuacja będzie się tylko pogarszać.

Dlaczego BVB po żadnym z meczów, które udało się wygrać, nie potrafiło kontynuować tej passy i zacząć konsekwentnie wspinać się ku górze tabeli?

- Myślę, że to w dużym stopniu tkwi w naszych głowach. Na przykład gdy w meczu z imienniczką z Mönchengladbach na własnym stadionie udało nam się zdobyć komplet punktów, myśleliśmy, że w następnym spotkaniu z SC Paderborn również uda nam się dopisać 3 oczka. Oczywiście, tu ważną rolę odgrywają także inne czynniki: plaga kontuzji, brakująca pewność siebie, błędne decyzje arbitrów… Jednak mimo wszystko trudno jest pojąć to, że wciąż i wciąż ponosiliśmy klęskę.

Współczujesz Waszemu trenerowi, Jürgenowi Kloppowi?

- Przez ten kryzys cierpimy my wszyscy. Nasz trener próbuje przede wszystkim znów skierować zespół na właściwe tory, jednak to nie jest proste. Na tą sytuację ma on niewielki wpływ. Zawsze stoi po naszej stronie i przez to jeszcze bardziej frustruje nas, że nie jesteśmy w stanie uszczęśliwić go poprzez wygrywanie meczów. Jest mi przykro, gdy widzę go w takim stanie.

Myślisz, że w trakcie rundy jesiennej w Waszej drużynie zaszły jakieś zmiany?

- To zrozumiałe, że w tak krytycznej sytuacji, w jakiej się obecnie znajdujemy, traci się w pewnym stopniu lekkość i swobodę gry oraz działa z mniejszą pewnością siebie. Brakuje nam przyjemności, którą czerpaliśmy z futbolu w ostatnich latach. Aktualne położenie jest dla większości chłopaków w naszym zespole czymś nowym i z tego powodu jest nam trudniej je zmienić.

Czy to, że nie udało Ci się strzelić ani jednego gola w żadnej z 17 kolejek, choć miałeś ku temu sporo okazji, stanowi dla Ciebie duży problem?

- To także jest kwestia, która leży w mentalności. Ja sam potrzebuję po prostu czegoś pozytywnego, małego sukcesu, by zacząć znów zdobywać więcej bramek. Jednak kiedy już miałem szansę, na drodze albo stawał mi bramkarz drużyny przeciwnej, albo w decydującym momencie podejmowałem błędną decyzję dotyczącą wykończenia akcji. Mam nadzieję, że w 2015 roku uda mi się to zmienić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz