czwartek, 8 stycznia 2015

Początki Matsa Hummelsa

Hej, Borussen!
Jak tam Wasze nastroje? Brakuje Wam meczów? Mi na początku jakoś nie brakowało, chyba potrzebowałam trochę przerwy, żeby nabrać dystansu do tej całej sytuacji. Jednak od kilku dni jednak za nimi tęsknię... Przepraszam, że rzadko coś dodaję, ale wiadomo, skoro jest przerwa świąteczna, to nie ma meczów i nie ma o czym pisać.. Jednak staram się Wam to umilić wstawiając od czasu do czasu wywiady ;) Dziś przedstawiam Wam wypowiedzi Matsa Hummelsa o swoich pierwszych... zobaczcie sami ;) Zapraszam do czytania!

Mats Hummels o…

…swojej pierwszej koszulce: - Hm, tu musiałbym się zastanowić. Jako dziecko miałem w swojej kolekcji sporo trykotów piłkarskich, ponieważ mój tato, który był trenerem, zawsze przywoził je z różnych turniejów, na których bywał. Szczególnie dobrze pamiętam dwa: klasyczny, niebiesko-biały strój Argentyny, który tato dostał na studenckich zawodach. To był, a w zasadzie wciąż jest, naprawdę świetny trykot! Tym drugim jest koszulka Barcelony. Bardzo mała.

…swojej pierwszej drużynie: - W moim życiorysie nie ma zbyt wiele klubów, w których grałem. Tym pierwszym był FC Bayern, jednak niewiele brakowało, żebym mógł w tym momencie wymienić nazwę 1. FSV Mainz. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z piłką, a miałem wtedy jakieś 6 lat, przeprowadzaliśmy się akurat z Moguncji do Bawarii. Wtedy pomyślałem: skoro już tu jesteśmy, to wypada, żeby moim pierwszym zespołem został Bayern.

…swoim pierwszym trenerze: - Myślę, że na to miano zasługuje mój tato. Zawsze grywałem z nim w piłkę na naszym podjeździe albo na miejscowym boisku. Tak właśnie wyglądały moje pierwsze treningi.

…swoim pierwszym meczu: - Naturalnie, reprezentowałem wtedy Bayern. Nie pamiętam już, przeciwko komu wtedy graliśmy, jednak jedno mogę powiedzieć na pewno: spotkanie zakończyło się naszą wysoką wygraną. Chyba nawet udało mi się zdobyć bramkę, chociaż nie jestem tego zupełnie pewien.

…swoim pierwszym idolu: - Swojego wzoru, w klasycznym tego słowa znaczeniu, raczej nie miałem. Było wielu zawodników, których uważałem za świetnych, jednak nie przypominam sobie, żebym z którymś szczególnie się identyfikował i koniecznie chciał być taki, jak on. Jednym z najbardziej znaczących sportowców był dla mnie Zinedine Zidane. Jego elegancja, praca dla drużyny. To, co on robił na boisku, zawsze dobrze wyglądało, jednak kosztowało też dużo sił.

…swoim pierwszym tytule: - W dzieciństwie i młodości wygrywałem oczywiście często turnieje piłki halowej czy podobne zawody. Jednak moim pierwszym znaczącym osiągnięciem było zwycięstwo z reprezentacją U21 na Mistrzostwach Europy 2009 w Szwecji.

…swojej pierwszej wizycie na stadionie: - Jedne z moich pierwszych odwiedzin na stadionie, które pamiętam, były w Mainz, kiedy mój tato jeszcze tam pracował. Często słyszę jednak, że już jako bobas zwiedzałem kiedyś stadion w Bonn. Z tamtej wycieczki nie mam oczywiście żadnych wspomnień.

…swoim pierwszym profesjonalnym meczu: - Była to ostatnia kolejka Bundesligi w sezonie 2006/2007. Bayern grał z Mainz, a ja zostałem wpuszczony na boisko w 52. minucie, zmieniając Martina Demichelisa. Trzy minuty później straciliśmy bramkę, nie mogę więc mówić o perfekcyjnym starcie.

…swojej pierwszej oficjalnej bramce: - Tę zdobyłem już broniąc barw Borussii, w Bremie. Naprawdę ładny gol. Przed tym meczem przez jakieś 3 tygodnie zmagałem się z kontuzją. Trener zdecydował się na zmianę, wszedłem więc na boisko. Po jednej z kontr, którą wyprowadziliśmy po rzucie rożnym dla przeciwników, udało mi się ustalić wynik na 2:1. Nie było to więc typowe trafienie, zważając na to, że grałem jako stoper.

…swoim pierwszym spotkaniu dla reprezentacji narodowej: - Było to przed Mistrzostwami Świata w 2010 roku. Niemcy kontra Malta. Większe znaczenie miał jednak zakończony bezbramkowym remisem mecz z listopada tego samego roku przeciwko Szwecji.

źródło: Borussia.com.pl



1 komentarz: